"Netka": Chciałabym nagrać kawałek z Marleyem!

Z „Netką” spotkałem się na krakowskim Rynku, ściślej rzecz ujmując pod „Adasiem”. Młoda artystka reggae w kilkunastominutowej rozmowie zdradziła mi m.in. czego dokonała w wieku 16 lat i co robiła na studenckich wykładach...


"Netka" w słonecznej kąpieli / Fot. Fot. archiwum artysty

...o czym rozmawiała z wokalistą „Jamala” i kim jest dla niej syn Boba Marleya. Nasza rozmówczyni przyznała również nieoficjalnie, że otrzymała wstępne zapytanie o współpracę od pewnej warszawskiej grupy hip-hopowej, jednak nie chce zapeszać, a skoro tak - ja również nie chcę i o tym nie napiszę. Przynajmniej na razie.

Na początek dwa szybkie pytania. Czego najbardziej obawiasz się na scenie i dlaczego właściwie zdecydowałaś, że chcesz się parać śpiewaniem? W kawałku „Muzyka” wspominasz co prawda, że muzyka daje Ci „energii moc”... Ale może jest coś jeszcze?
Hm, niczego się nie obawiam (śmiech).

Pytam choćby o pijanego fana, który chciałby z Tobą zaśpiewać, ale Ty byś przykładowo akurat nie chciała, bo zachowywałby się agresywnie... To częsty przypadek choćby na scenie hip-hopowej.
Co do tych fanów to czasem faktycznie tak bywa, ale jest to z naciskiem na „czasem”. A gdy już się wydarzy to najczęściej jest to sytuacja, w której osoba z publiczności chce sobie zrobić ze mną zdjęcie akurat podczas występu. Raz ktoś podszedł do mnie właśnie w takich okolicznościach i nie zwracając absolutnie uwagi na to że śpiewam, zapytał czy może się ze mną sfotografować, i się do mnie przytulić, przez co nierzadko musiałam na sekundę przerywać koncert przez gadatliwość tej osoby (śmiech). Takie sytuacje, jeśli już jednak mają miejsce, to przytrafiają się w małych klubach gdzie scena nie jest oddzielona barierkami.

A jeśli chodzi o odbiór mojej muzyki wśród ludzi, to najważniejsze jest to, że jestem sobą w tym co robię. Sporo zespołów, nawet tych bardziej znanych dziwiło się mówiąc mi coś w stylu „ja pierdzielę, czy ci wszyscy ludzie to byli Twoi znajomi?”. Odpowiadałam zdziwiona przecząco, a oni na to: „przecież ledwie przy Twoim drugim kawałku publika śpiewała z Tobą Twoje własne teksty! To coś fantastycznego!”. Rozmawiałam na ten temat z „Miodulą” z „Jamala” i powiedział mi, że jest kompletnie zdziwiony faktem, że nie stresuję się na scenie. Przyznał nawet, że on w pierwszym kawałku zawsze odczuwa zdenerwowanie, a ja po prostu wychodzę i jestem w swoim świecie.

Czyli muzyka daje Ci tę „energii moc”?
Dokładnie.

Pewien ktoś, w pewnym miejscu przyrównał Cię do „Mewy” - niepokornej, uzdolnionej i undergroundowej artystki, twierdząc, że masz w sobie jak ona podobną lekkość głosu, barwę czy niespinające się uderzenie z biodra.
Jest mi bardzo miło, że ktoś porównuje mnie do Mewy. Myślę, że powodem tego, jest zbyt mała ilość kobiet na scenie reggae i akurat padło na nią (śmiech). Z niewiadomego względu na początku drogi większa ilości wokalistów zostaje do kogoś przyrównana. Znając materiał „Mewy” nie widzę powiązania ze mną, może jedynie w tej lekkości głosu, ale to przypisałabym raczej muzyce reggae samej w sobie.

Jaką datę uważasz za przełomową w Twoim muzycznym życiu?
Każdy koncert jest totalnie przełomowy. Co do daty, najważniejszy był czerwiec tamtego roku. To właśnie wtedy podjęłam decyzję, że chcę się temu oddać i zaczęłam się nagrywać. 12 października ub. roku miałam pierwszy koncert i było to wielkie przeżycie. Bardzo dobrze pamiętam występ z 28 stycznia br. z „Jamalem”, bo to wtedy po raz pierwszy miałam styczność z osobami z tej wyższej półki. No wiesz o co chodzi.

Wiem, wiem. Kontynuuj.
W sumie ten ostatni okres, czyli wrzesień i nagrywanie płyty okazał się bardzo interesujący, ale też czasami mega męczący. Do domu wracałam po 20 i po pół godzinie zasypiałam. Było to nie tylko zmęczenie fizyczne, ale również emocjonalne. Takie pozytywne wyczerpanie emocjonalne zastępuje tabletki na sen. Polecam wszystkim cierpiącym na bezsenność.


Zanim wrócimy do reggae... Wcześniej zajmowałaś się nieco cięższymi klimatami, co to było i dlaczego to jednak nie było to?
W muzyce zawsze próbowałam odnaleźć przekaz. Bardzo ważne było to, o czym dane zespoły śpiewają. Jestem wegetarianką od 13 roku życia, za chwilę wyjaśnię co ma to wspólnego z reggae. Byłam na sporej liczbie koncertów, a w wieku 16 lat zorganizowałam koncert na rzecz koni, na którym zagrali m.in. „Zabili Mi Żółwia”, „Cała Góra Barwinków” czy „De Łindows”. Impreza wypaliła i to totalnie. Bawiło się na niej około 500 osób, a wspomniane zespoły pamiętają ją do dzisiaj o czym przypominają mi w czasie każdej rozmowy. W punk rocku odnajdowałam empatię i energię, która dawała mi kopa. Co do reggae przez długi czas panował przesąd, że śpiewa się tam tylko o jaraniu, o Babilonie i legalizacji co mnie zupełnie odrzucało.

Czyli w reggae nie śpiewają tylko o jaraniu (śmiech)?
Odchodzi się od tego. Przykład. W 2006 roku byłam po raz pierwszy na takim reggae’owym festiwalu w Bielawie, na który wyciągnęli mnie znajomi. „Pablopavo” z „Vavamuffin” poruszył temat wspomnianego już przeze mnie wegetarianizmu, mówił o klubie „Gaja” - działającego na rzecz zwierząt oraz przyrody i wtedy pomyślałam „kurde, reggae to jednak nie tylko blanty i tego typu rzeczy”. Zrozumiałam, że w tej muzyce można poruszać masę naprawdę fajnych tematów. Od tego czasu zaczęłam chłonąć ten nurt.

Przyznam szczerze, że studiując z Tobą przez kilka lat, nie miałem pojęcia, że zajmujesz się muzyką. Trzymałaś ten fakt w tajemnicy? Chyba nieprzypadkowo zatem płytę zespołu „Czosnek”, na której się pojawiłaś wydało wydawnictwo „Nikt nic nie wie”...
(Śmiech). Rozpoczynając studia jeździłam bardzo często na koncerty z zespołem „Czosnek” o którym mowa. Dodam, że śpiewałam tam z moją siostrą bliźniaczką. Przyznam szczerze, że do teraz rozpiera mnie duma, że miałam wkład w zespole, który był wydawany przez „NNNW”. Materiał wyszedł również na winylu! Nie wiem czy wiesz, ale „Nikt nic nie wie” to jedno z pierwszych niezależnych wydawnictw w Polsce, które wydało m.in. „Post Regiment”, album „Dezertera”, „Guernica Y Luno”, „Włochatego” czyli takie zespoły, które na scenie niezależnej znaczą bardzo dużo. W sumie nie było tak, że się z tym w jakiś sposób ukrywałam. Nierzadko urywałam się przecież z zajęć przez trasę, choć może faktem jest to, że prawdziwy powód podawałam kilku osobom.

Studia bardzo kojarzą mi się z muzyką, może przez to, że bardzo dużo tekstów pisałam na wykładach (śmiech). „Łap” czy „Chwila” powstały na zajęciach u dr Skowronka (Filmoznawstwo. Współczesna sztuka filmowa - przyp. autora).


Wywiad pod "Adasiem" / Fot. Fot. Dominika Górska/współpracownik


Chyba byliśmy zatem w innych grupach, przysięgam kompletnie nic o tym nie wiedziałem! (śmiech)
Właśnie nie! Kiedy Ty dopytałeś się kiedyś z naszym wspólnym kolegą Piotrkiem co piszę, odpowiedziałam, że... „nic, nic”. Wtedy właśnie powstawały teksty do muzyki reggae, a ukrywanie tego faktu być może wynikało z tego, że sama nie byłam pewna co z tego wyjdzie. Miłość do tego gatunku rozwijała się powoli, były etapy przez które musiałam przejść. Na niektóre poświęcałam bardzo dużo czasu, chociażby przejście z ryczącego wokalu na lekkie śpiewanie - było jednym z najdłuższych.

Zatem nie ukrywałam się z tym, ale nie byłam też w stu procentach przygotowana na to, by tłumaczyć ludziom, dlaczego przeniosłam się z ciężkiej muzyki na reggae, bo sama tego wtedy nie wiedziałam. Po prostu najpierw musiałam się w tym odnaleźć, a dopiero później mogłam „zapuścić” ten temat innym.


Który z kawałków Twojego autorstwa jest dla Ciebie tym ulubionym? Mi osobiście podoba się „Miasto”. Za autentyczność i empatię.
„Miasto” to w sumie również dla mnie jeden z ważniejszych numerów. Opowiada o Krakowie, pomimo, że nie wspominam tam bezpośrednio o tym mieście. Ale nie wiem czy chciałbyś wiedzieć o nim jeszcze coś więcej?

O Krakowie (śmiech)?
Nie, o kawałku (śmiech).

Oczywiście, że nawijaj.
Wracałam późnym wieczorem na mieszkanie i odwiedziłam sklep spożywczy, by kupić sobie jakieś bułki na śniadanie. Nagle do sklepu wszedł bezdomny mężczyzna, który jednak nie wyglądał na alkoholika i chciał sobie po prostu zakupić coś do jedzenia. Nie napiszesz tego, ale ochroniarz, który wyglądał na totalnego ciecia
...

CIĄG DALSZY I CAŁOŚĆ ROZMOWY NA WIADOMOSCI24.PL:
 (KLIKNIJ)

FAN PAGE "NETKI" NA FACEBOOK'U (KLIKNIJ)


PROFIL NA YOU TUBE
(KLIKNIJ)





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Cmentarz w Kobylance. Połowa października 2021

Z aparatem. W przeddzień Wszystkich Świętych - wizyta na cmentarzu w Gorlicach 28/10/2024

Filmy na Halloween - moja TOP 10 horrorów