O.S.T.R. zawładnął sądecką „Maską”!; O.S.T.R.: "Prawda jest w nas!"


Relacja z imprezy organizowanej przez sądecki klub muzyczny również na Wiadomosci24.pl - TU i TU


Na zegarku, a właściwie moje starej Nokii (co to za czasy, że zamiast zegarka nosi się telefon komórkowy?) - 19 minut po godzinie 19, na sali trwają żarliwe przygotowania. Koncentracja, bit i pot. – Koncert główny powinien rozpocząć się koło 22:30 – informuje mnie partnerka jednego z muzyków trenujących właśnie na scenie. Byłoby dobrze, wszak często zdarza się startować o północy. Póki co jednak, przygotowują się grupy supportujące, co ważne – reprezentujące bardzo godny poziom. W kuluarach słyszę, że rozeszło się koło 200 wejściówek. – Jest słabo, może na kasie coś jeszcze sprzedamy – przyznaje jeden z pomagających w organizacji młodych ludzi, którego zagajam o sytuację. Jest 19:40. Faktycznie, Nowy Sącz to nie Kraków i masa studentów, ale…


Impreza startuje na dobre około 20:30. 3B Klan, Studio Legal i krakowski raper reggae, Grem kolejno dają niezłe show. Przy „tu nie liczy się hajs, ale jakie masz podejście” grupa ludzi pod sceną wyraźnie się ożywia. Jak na razie nie ma ich tam jednak zbyt wielu. Krynickie Studio Legal pyta widownię czy aby przypadkiem nie powinni czegoś na scenie zatańczyć, bo atmosfera jakaś taka spokojna. „Kiedy my powiemy studio, Wy powiecie Legal!” oraz „Kiedy my powiemy didżej, Wy powiecie Frost!” – widownia wreszcie skanduje i dziarsko, czy to buja się na boki, czy to skacze w górę. O godzinie 21:45 słychać pierwszy okrzyk „O.S.T.R.”. – Ogółem rozeszło się koło 300 wejściówek – dostaję informację od organizatorów, którzy spodziewali się przynajmniej podwójnej liczby obecnego stanu rzeczy. Mało tych ludzi, nie wiedzą co tracą – to jak być w Liverpoolu i nie odwiedzić Anfield czy muzeum Beatlesów – przychodzi na myśl.


Łódzki raper w klubie pojawia się przez godziną 23, ale podpisywanie płyt, plakatów, koszulek czy żywych rąk, przeciąga się w czasie do 23:30 i wtedy też, publiczność dostaje to czego chciała. Gremialny szał – można startować! O.S.T.R. i Hades na scenie! Łódzko-warszawski duet promuje swój wspólny album – HAOS, towarzyszą im Kochan, DJ HAEM i KEBS. Nie brakuje takich hitów (sic! – szybko zyskały powszechne uznanie, będąc na rynku od końcówki lutego br.) jak „Czas dużych przemian”, „Ona i ja” czy „Psychologia tłumu”. Publiczność szaleje. Co ciekawe najgłośniej jest jednak przy „klasykach” – „Małym szarym człowieku” i „Mówiłaś mi”. Klub pulsuje. Koncert trwa ponad godzinę. Nic dodać nic ująć. Pełna autentyczność. Auguste Renoir obroni się bez ramy, bohomazom nie pomogą nawet złocenia. Przy czym O.S.T.R. to oczywiście ten pierwszy.


O czym nie każdy wie, tak jak ja nie miałem pojęcia, że Lech Poznań nosił kiedyś nazwę „Lutnia Dębiec”, after party odbywa się pod parasolem na zapleczu klubu. Jest góra dwanaście, trzynaście osób. W mroku, sporej wilgotności powietrza okrywającej zgromadzonych i względnym spokoju, muzyk rozprawia na różne tematy. Jest skromny i zwyczajny, mimo kilkunastu płyt na koncie.  Wspomina o hospicjach. To na nie powinno przekazywać się pieniądze. Mówi o życiu. Nie chciałby Ferrari nawet mając milion złotych, dla niego ważniejsze jest bowiem dobro rodziny. Tematów jest wiele, niektóre bardziej, niektóre mniej poufne. Koncert jak najbardziej można uznać za udany, choć jak przyznaje organizator, Janusz Jancarczyk, mogło być lepiej:


Czy jesteś zadowolony z frekwencji?


Wiesz co, z frekwencji to może nie, ale z artysty na pewno!


Jakie koncerty planujecie w  najbliższym czasie w „Masce”?


Zobaczymy, może przyjedzie do nas Paluch, a może będzie to DonGuralEsko. Jeszcze o tym pomyślimy.


A kiedy powtórka z O.S.T.R.-a?


Kiedyś powinno to nastąpić, nawet na pewno tak się stanie. Nie wiadomo tylko kiedy.


Czy prowadzenie biznesu jakim jest klub muzyczny to opłacalna zabawa?


Och… ciężko to powiedzieć, na pewno bywa różnie.


Udało się też zadać pytanie O.S.T.R.-owi, nie ukrywam wcześniej przygotowane, ze względów „studenckich”.


Jaka jest społeczna rola hip-hopu w Polsce?

O.S.T.R.: Na pewno pełni on jakąś rolę, szczególnie mowa tutaj o młodzieży, na którą ta muzyka oddziałuje w szczególności. Wiele mówi się o przekazie lub jego braku w rapie. Otóż nie, to złe myślenie. Przekaz jest w każdym kawałku, z tym, że przykładowo fani Firmy, którzy dla Ciebie „są jacy są”, to samo myślą o Tobie słuchającym mnie lub innego hip-hopu. Nie ma złotego środka. Moje przemyślenie jest takie, że nie powinno się uczyć jak żyć z hip-hopu, bardziej trzeba to odkryć w samym sobie. Słuchać swojej matki, pomagać innym, a przyjaciela traktować z szacunkiem. Mój kilkuletni syn wiele razy pytał mnie czy może dotknąć pieca. Wiele razy ostrzegałem go więc, że nie może, bo się oparzy. Oczywiście nie dawał za wygraną. Wreszcie jednak dotknął tego pieca, żar go sparzył i od tego momentu nie muszę mu powtarzać, że nie powinien tego robić. On sam już to wie, bo przekonał się na własnej skórze. To najcenniejsza lekcja. Tak samo jest z ludźmi. Sami z siebie powinniśmy wiedzieć co wolno, a czego nie wolno. Możemy się mylić, uczyć na własnych błędach, nie ma przecież ludzi nieomylnych, ale chciejmy dokonywać tych dobrych wyborów. Prawda o nas i o tym jak powinniśmy postępować jest w nas. Pokój wszystkim!





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Cmentarz w Kobylance. Połowa października 2021

Z aparatem. W przeddzień Wszystkich Świętych - wizyta na cmentarzu w Gorlicach 28/10/2024

Filmy na Halloween - moja TOP 10 horrorów