Optymizm gasł w miarę patrzenia...
Cudu nie było. "Nowa" kadra Stefana Majewskiego poległa z Czechami w Pradze 0:2. Ponoć jednak przegraliśmy w niezłym stylu. "Zibi" Boniek zachwycał się, że nie murowaliśmy rozpaczliwie swej bramki, ale poszliśmy na wymianę z gospodarzami. Jak kto woli... Fakt jest jednak taki: w MŚ w RPA 2010 Polaków nie zobaczymy.
Fakt jest również taki, że oglądając mecz w Warszawie z około dwudziestoma kibicami w sali telewizyjnej czy jak kto woli, świetlicowej, wierzyłem mimo wszystko, że będzie może to "coś", może coś więcej niż poprzednio, może coś się stanie i nastąpi, zacznie się nowy rozdział, oczywiście przeliczyłem się i to mocno. Około 80 minuty we wspomnianej sali zostało już zaledwie jedenaście osób, które głównie rozprawiały o zupełnie innych sprawach niż piłka kopana.
A ja? Ja w otoczeniu innych kibiców po prostu wyszedłem z sali (pierwszy raz w życiu opuściłem wcześniej niż to wypada mecz Polaków) i oczywiście nie żałowałem, gdyż według mnie poziomu gry polskich zawodników nie było, nie było widać, nie było w ogóle, a czy będzie kiedyś? Wierzę, że tak, albo chcę wierzyć przynajmniej. To jest piłka nożna, tu się czeka na ładne akcje, walkę i grę do końca, to każdy wie, więc już nie wymieniam. Obecnie gra w karty bardzie mnie wciąga, niż mecz polskiej reprezentacji...
Brak więc nas na Mundialu. Moim zdaniem to dobrze. Nie będzie napompowanego balonu, który pęknie z hukiem wraz z pierwszym meczem, nie będzie kompromitacji, oraz nie będzie tłumaczeń piłkarzy ze słabego występu (a to, że zostali zajechani- zgodne z prawdą, a to, że brakowało szczęścia, umiejętności, bo kolega miał niemal czystą sytuację i gdyby trafił to może...ale jednak nie trafił).
Jest coś fajnego?
Co mi się w nowej kadrze Pana Stefana podoba? Hmm, na pewno gra dwójką napastników (jakości ich gry na razie nie oceniam), powołaniem zazwyczaj niepowoływanych u Leo, Peszki, Głowackiego, czy Jelenia.
Minusy? Jak zawsze zabraknąć ich nie może. Bieniuk? Pawelec? Czy naprawdę nie ma lepszych obrońców w Ekstraklasie? (obaj panowie z pierwszej ligi). Grosicki zagrał w pierwszym składzie kosztem Lewandowskiego (urazu nabawił się Brożek) i nie spisał się delikatnie pisząc "rewelacyjnie". Lewy jest równie młody, lecz zdecydowanie bardziej doświadczony i przeciw Czechom obaj piłkarze powinni zamienić się rolami, będąc we dwóch na boisku. Przynajmniej byłoby ciekawiej.
Polczak na środku obrony to także wielka, jeśli nie mega, niespodzianka. Młody i perspektywiczny to on jest, więcej póki co o jego grze powiedzieć nie można (niech ogrywa się w młodszej kadrze). Błaszczykowski piłkarzem bardzo dobrym jak wiadomo już jest, ale ostatnio nie potrafi tego "sprzedać". Ma sporą zniżkę formy i obecnie Peszko powinien grać więcej od niego. Obraniak też nie szaleje, ale niech gra, bo to potrafi i z meczu na mecz będzie lepiej. Brak Boruca jakoś nie był zbyt widoczny. "Borubar" to też jak "Kuba" zawodnik bardzo dobry, ale jak przypomną mi się jego sztandarowe popisy w starciu ze Słowacją, plus kilka innych to szału zwyczajnie nie ma.
W środę pokopiemy ze Słowacją, której po drodze jest z nami wygrać. W Chorzowie nie zjawi się zapewne komplet głodny zwycięstw, głód zgasł w ostatnim meczu.
Trochę filozofii. Nie może czuć głodu ten, który nawet nie wie jak coś smakuje. Nie można być głodnym zwycięstw, skoro nawet się nie pamięta jak one... Ja za to nie pamiętam już kto to mówił.
Fakt jest również taki, że oglądając mecz w Warszawie z około dwudziestoma kibicami w sali telewizyjnej czy jak kto woli, świetlicowej, wierzyłem mimo wszystko, że będzie może to "coś", może coś więcej niż poprzednio, może coś się stanie i nastąpi, zacznie się nowy rozdział, oczywiście przeliczyłem się i to mocno. Około 80 minuty we wspomnianej sali zostało już zaledwie jedenaście osób, które głównie rozprawiały o zupełnie innych sprawach niż piłka kopana.
A ja? Ja w otoczeniu innych kibiców po prostu wyszedłem z sali (pierwszy raz w życiu opuściłem wcześniej niż to wypada mecz Polaków) i oczywiście nie żałowałem, gdyż według mnie poziomu gry polskich zawodników nie było, nie było widać, nie było w ogóle, a czy będzie kiedyś? Wierzę, że tak, albo chcę wierzyć przynajmniej. To jest piłka nożna, tu się czeka na ładne akcje, walkę i grę do końca, to każdy wie, więc już nie wymieniam. Obecnie gra w karty bardzie mnie wciąga, niż mecz polskiej reprezentacji...
Brak więc nas na Mundialu. Moim zdaniem to dobrze. Nie będzie napompowanego balonu, który pęknie z hukiem wraz z pierwszym meczem, nie będzie kompromitacji, oraz nie będzie tłumaczeń piłkarzy ze słabego występu (a to, że zostali zajechani- zgodne z prawdą, a to, że brakowało szczęścia, umiejętności, bo kolega miał niemal czystą sytuację i gdyby trafił to może...ale jednak nie trafił).
Jest coś fajnego?
Co mi się w nowej kadrze Pana Stefana podoba? Hmm, na pewno gra dwójką napastników (jakości ich gry na razie nie oceniam), powołaniem zazwyczaj niepowoływanych u Leo, Peszki, Głowackiego, czy Jelenia.
Minusy? Jak zawsze zabraknąć ich nie może. Bieniuk? Pawelec? Czy naprawdę nie ma lepszych obrońców w Ekstraklasie? (obaj panowie z pierwszej ligi). Grosicki zagrał w pierwszym składzie kosztem Lewandowskiego (urazu nabawił się Brożek) i nie spisał się delikatnie pisząc "rewelacyjnie". Lewy jest równie młody, lecz zdecydowanie bardziej doświadczony i przeciw Czechom obaj piłkarze powinni zamienić się rolami, będąc we dwóch na boisku. Przynajmniej byłoby ciekawiej.
Polczak na środku obrony to także wielka, jeśli nie mega, niespodzianka. Młody i perspektywiczny to on jest, więcej póki co o jego grze powiedzieć nie można (niech ogrywa się w młodszej kadrze). Błaszczykowski piłkarzem bardzo dobrym jak wiadomo już jest, ale ostatnio nie potrafi tego "sprzedać". Ma sporą zniżkę formy i obecnie Peszko powinien grać więcej od niego. Obraniak też nie szaleje, ale niech gra, bo to potrafi i z meczu na mecz będzie lepiej. Brak Boruca jakoś nie był zbyt widoczny. "Borubar" to też jak "Kuba" zawodnik bardzo dobry, ale jak przypomną mi się jego sztandarowe popisy w starciu ze Słowacją, plus kilka innych to szału zwyczajnie nie ma.
W środę pokopiemy ze Słowacją, której po drodze jest z nami wygrać. W Chorzowie nie zjawi się zapewne komplet głodny zwycięstw, głód zgasł w ostatnim meczu.
Trochę filozofii. Nie może czuć głodu ten, który nawet nie wie jak coś smakuje. Nie można być głodnym zwycięstw, skoro nawet się nie pamięta jak one... Ja za to nie pamiętam już kto to mówił.
Komentarze
Prześlij komentarz