O idolu...
Niemal każdy młody (często też starszy) człowiek ma swego ulubionego piosenkarza, aktora, czy sportowca. Odkąd pamiętam moim ulubionym piłkarzem oraz wręcz takim właśnie idolem był Maciej Żurawski. Zawodnik, który błyszczał najpierw w Lechu, potem Wiśle Kraków, następnie też w reprezentacji, zdobywał mistrzostwa Szkocji z Celtikiem Glasgow.
Z Davidem Beckhamem podczas meczu Realu Madryt z Wisłą 2004 rok
To właśnie z Żurawskim dalej kojarzy mi się w głównej mierze„wielka gra” Wisły Kraków w sezonie 2002/2003, a przede wszystkim mecze w ówczesnym pucharze UEFA (1/8 finału), mistrzostwa kraju (4 razy), czy ważne gole dla reprezentacji w eliminacjach do Mundialu 2006. Pamiętam jak wznosił się ponad poziom naszej Ekstraklasy, był lepszy, szybszy, zwinniejszy od rywali. Pamiętam czas jego odejścia z Wisły do Celtiku Glasgow za rekordową wtedy jak na polskie realia (2005 rok) kwotę ponad trzech milionów euro.
Podczas Old Firm Derby
Swoją drogą to ciekawe jak człowiek może czerpać inspirację,dobrą energię od kogoś innego, tak naprawdę nieznajomego. Żuraw często poprawiał mi humor, liczyłem skrupulatnie jego występy, bramki, obserwowałem jego karierę, czytałem w miarę możliwości niemal każdy ukazujący się z nim wywiad, artykuł Jak jemu szło na boisku to chciało się człowiekowi od razu pracować ciężej w szkole, bo on przecież też pracował ciężko...na treningach (!). Zbierałem jego autografy, wycinki prasowe. W 2008 roku udało mi się wreszcie spotkać go osobiście podczas zgrupowania kadry w Krakowie.
Jak jest dzisiaj?
Żuraw jest piłkarzem cypryjskiej Omonii Nikozja, przeciwko której grając jeszcze w barwach Wisły strzelił kilka bramek. Ma już 33 lata i rozważa raczej w lecie tego roku swój powrót do Polski. Niedawno na łamach jednej z gazet przyznał, że w kraju może zagrać tylko w Lechu Poznań, lub Wiśle Kraków, w grę wchodzi też ponoć pierwszoligowa Warta Poznań (klub jego ojca),ale lepiej by taki piłkarz pokopał jeszcze trochę w ekstraklasie. Fajnie by było go znów zobaczyć w barwach Wisły, na nowym stadionie w Krakowie, ale różnie to bywa... Podpadł mi w lecie 2009 tym, że przyznał, iż pieniądze były dla niego najważniejsze w kwestii wyboru klubu (mógł wybrać Wisłę, gdzie osiągnął najwięcej, został jej legendą, a wybrał Omonię), ale to przecież w końcu jego prywatna sprawa.
Nie oglądam już meczów z jego udziałem (brak transmisji z meczów ligi cypryjskiej), nie wiem, co tam porabia, czasami tylko zerknę do gazety by sprawdzić czy nie zdobył właśnie bramki, ale to wszystko. W reprezentacji, dla której w 72 meczach ustrzelił 17 bramek też już nie występuje. Ale ja wciąż pamiętam jego wielkie lata i tak już pozostanie. Żurawski był pierwszym i ostatnim idolem, drugiego nie mam. Lubię, co prawda grę Rafała Boguskiego,który również jest skromnym gościem, umie dobrze grać w piłkę,też ma swój styl... Popatrzę z przyjemnością na popisy Messiego, Ronaldinho, Beckhama, Drogby, Ibrahimovicia, Henry’ ego i kilkudziesięciu innych piłkarzy, ale nie traktuję ich jako idoli, po prostu szanuję ich jako piłkarzy.
Świat się zmienia, człowiek się zmienia, tylko wspomnienia te same...
Komentarze
Prześlij komentarz