Co za mecz! Manu z nieba do piekła...
Dzisiejszy pojedynek Manchesteru United z Bayernem Monachiumzapowiadał się co najmniej ciekawie, a to przynajmniej z jednego prostegopowodu: miał to być rewanż za finał tychże rozgrywek z 1999 roku, kiedy toNiemcy prowadząc 1:0 ponieśli porażkę w ostatnich sekundach. Poza tym przecież"FC Hollywood" jak nazywają Bayern u naszych zachodnich sąsiadów, wygrał pierwszymecz obecnej serii z Diabłami u siebie 2:1...
Brat będący wielkim fanem Cristiano Ronaldo stwierdziłtylko, że Nani to taki cwaniaczek i że fajne to on ma korki, ale z „żelkiem”równać się nie może. Jakże się mylił, początek spotkania trzecia minuta i goladla gospodarzy strzela Gibson! Na 2:0 dla Manu podwyższa w siódmej minucie- niekto inny a właśnie Nani! 3:0- także…Nani. Szykował się pogrom, ale piłka to magicznysport!
Aha, przypomniało mi się, gdy piłkarze obydwu ekip wychodziliz szatni, mocno zdziwiła mnie obecność Wayne’ a Rooneya. A jeszcze bardzie pozytywniezaskoczyło mnie to, jak walczył z bólem kostki, gdy po jednym ze starć zaczął mu onprzeszkadzać i piłkarz kuśtykał. Znakomicie zachowali się wtedy kibice, którzywidząc, co się dzieje zaczęli skandować: Rooney, Rooney (Ruuuuuni, Ruuuuuuni!).A jakie salto wykonał Nani przy swoim drugim golu na 3:0, no trzeba przyznać,cieszy się lepiej niż Ronaldo i będą z niego ludzie (piłkarze)… Mecz nie byłbypełny gdyby zęba nie pokazali rywale z Niemiec. Ivica Olić zdobył pod koniec pierwszej połowy kontaktowegogola i zrobiło się 1:3. Pomyślałem: dobrze, będzie ciekawie do końca, aleawansuje i tak Manchester. Aż chciało się czekać na drugą połowę, szkoda, żenie kupiłem sobie jakiejś przekąski...
Była różnica...
Zaczęła się druga odsłona i widać było po Niemcach, żepostawili wszystko na jedną kartę. Walczyli, atakowali, byli śmielsi, lepiejgrali dwaj liderzy: Ribery, oraz Robben. Zadanie ułatwił im Rafael da Silvaotrzymując w pięćdziesiątej minucie czerwoną kartkę za faul na Riberym właśnie,chwilę później boisko opuścił także Rooney (przebiegł niemal
Niemcy w półfinale Ligi Mistrzów, a przecież to Manchester byłlepszy… Ale taka jest piłka, już myślę o tym kto w sobotę na Santiago Bernabeuokaże się… skuteczniejszy. Oby była to Barca! Brat ma inne zdanie... Nie popełnię też dzisiejszego błędu i zaopatrzę się w odpowiednie kibicowskie "wspomagacze"...
Za kawał dobrej roboty warto zawsze napisać parę słów...pierwszy raz jak zobaczyłam bloga, to przypadł mi do gustu, bo nie mam czasu śledzić wszystkich meczy które są nawet tych ważniejszych...to jak zobaczyć objawienie wśród badziewia, tak w przenośni :P piłka nożna to piękny sport szczególnie jak jest agresywnie na boisku :)Wiem ile kosztuje pisanie bloga, sama go piszę.Więc trzymać tak dalej :)BeatteT.
OdpowiedzUsuń