Boguski: Tęsknię za graniem!
W październiku tego roku podczas treningu Rafał Boguski zerwał więzadła krzyżowe przednie w prawym kolanie. 26-letni napastnik Wisły Kraków opowiada dla Ekstraklasa.net o walce z kontuzją i planach na przyszłość...
- Na pewno nie za specjalnie, bo jest taka zazdrość, kiedy się patrzy jak inni biegają, grają, a człowiek musi siedzieć albo leżeć i tylko oglądać ich wyczyny.
10 maja 2009 roku. Kojarzy pan ten dzień?
- No tak, dokładnie pamiętam. Na stadionie Wisły w meczu z Legią…kontuzja.
Gdy wtedy przechodził pan długą rehabilitację, zdarzały się trudne momenty? Czy ten czas rozbratu z piłką zmienił pana jako piłkarza, człowieka. W jakiś sposób zahartował?
- Na pewno tak. Teraz już zupełnie inaczej to odbieram. Wtedy to była dla mnie taka pierwsza poważna kontuzja, no i miałem chwile zwątpienia, załamania, ale teraz nauczyłem się, że z każdej kontuzji można wyjść. Teraz jak doznałem tej kontuzji, już nie było wielkiego dramatu tylko po prostu to już się stało i trzeba robić wszystko żeby dojść do pełni zdrowia. Po prostu.
Teraz można powiedzieć historia się powtarza. Tyle tylko, że kontuzji nie odniósł pan podczas meczu, a w trakcie treningu!
- Co ja mogę powiedzieć. Nikt mi w tym nie pomógł, sam sobie to zrobiłem, po prostu taki dziwny przypadek…
Nie ma pan żalu do Patryka Małeckiego?
- Nie, nie mam żadnego. Ja go atakowałem, chciałem po prostu odebrać mu piłkę i może dlatego, że tak bardzo chciałem bo wcześniej ją straciłem, nie pomyślałem. W jednej chwili po prostu noga się wykrzywiła, coś tam chrupnęło no i tak wyszło…
Los bywa przewrotny. Wydawało się, że po powrocie do gry będzie miał pan już tylko łatwiej. Gra co prawda nie była jeszcze taka sama jak kiedyś, ale skuteczność już powoli wracała. Gol w lidze, gol w pucharach, mechanizm powoli zaczynał się zazębiać…
- Przeważnie tak mam, że jak dochodzę do pełnej, dobrej dyspozycji, to zawsze coś zahamuje ten rozwój. Jak nie mniejsza kontuzja to większa. Wtedy w meczu z Legią akurat ta większa, a byłem chyba w najlepszej dyspozycji w życiu! Moje losy mogłyby potoczyć się różnie, no ale… Kontuzje, urazy są wpisane w zawód piłkarza, no i trzeba się z tym pogodzić.
Co pomaga panu w tych niełatwych, zapewne nie tylko dla piłkarza momentach. Może czytanie, kino lub teatr?
- Tak, książek czytam teraz sporo. Kino, teatr na razie nie. To za wcześnie i tak za dużo nie mogę chodzić, ale myślę, że po Nowym Roku będę nadrabiał zaległości tak w teatrze, w kinie. Większość czasu spędzam na ćwiczeniach, różnych. Czy to na stadionie, czy w domu, też trzeba trochę poćwiczyć, no i dużo lodu! (śmiech).
Zazdrości pan kolegom pięknego zwycięstwa nad Legią Warszawa (4:0- przyp. red.)?
- Czy zazdroszczę? Na pewno bardzo się cieszyłem. Gratuluję im, że wywalczyli je w takim wymiarze i w takim stylu wygrali z odwiecznym rywalem.
Wierzy pan, że pech w końcu ominie pańską osobę i będzie można skoncentrować się już tylko i wyłącznie na grze w piłkę?
- (...)
Ciąg dalszy rozmowy z Rafałem znajdziecie na:
Komentarze
Prześlij komentarz