Pomeczowo liteksowo o Meliksonie
W dniu rewanżowego spotkania Wisły z Liteksem miałem zamiar oddać tekst prezentujący sylwetkę Meliksona. –Nie wysyłaj mi go na razie. Poczekaj, na mecz. Może Maor coś dzisiaj pokaże ciekawego, to od razu dopiszesz i nie trzeba będzie aktualizować-usłyszałem od Darka, redaktora tygodnika "Tylko Piłka"."Miał rację"- pomyślałem w okolicach godziny 23.
Izraelczyk był bowiem środowego wieczoru piłkarzem z innej galaktyki, tak na tle przeciwnika, jak i na tle swoich kolegów. Swoją drogą jak to fajnie grać w jednym zespole z Meliksonem.Chcesz piłkę górną, dolną, z prawej, czy z lewej nogi, szybką lecącą czy może tak ledwo, ledwo? Nie ma problemu, wyjdź na pozycję i czekaj na podanie, nic więcej.
To w jaki sposób wespół z Małeckim rozmontowali obronę mistrza Bułgarii zasługuje na olbrzymi szacunek.Wszystko odbyło się na trzy. Podanie, podanie i gol! Nic prostszego, ale tak potrafią tylko najlepsi. Drugie trafienie, błąd przeciwnika, rajd z piłką z obrońcą na plecach i rzut karny. –Nie było karnego, ale po takiej akcji gol się należy-przyznał Andrzej Iwan, legenda Wisły. Melikson podszedł do piłki i ze spokojem umieścił ją w rogu bramki. Jaki w życiu taki na boisku. To spokojny chłopak, nie gwiazdorzy, bo nie chce, a mógłby. Z mediami porozmawia, (choć nie lubi) do zdjęcia zapozuje, autograf da, ot swój chłop.
Jak zauważył Mateusz Borek,komentator Polsatu, ten piłkarz to chyba jeden z najlepszych, jeśli nie naj, naj ze wszystkich obcokrajowców naszej Ekstraklasy w historii.
Maor, nie czekamy na więcej, czekamy na to samo. Graj swoje,a za chwilę Wisła wpadnie do Ligi Mistrzów i zanotuje kilka efektownych spotkań.Z takim kimś to żaden problem! I pomyśleć, że kosztował 650 tysięcy euro…
Fot: isport.net.pl
Komentarze
Prześlij komentarz