Dymkowski: W domu jedynie odkurzam

Po kilku sezonach gry m.in. w Odrze Wodzisław, czy przygodzie w Lechu,Marcin Dymkowski podpisał kontrakt z pierwszoligową Sandecją Nowy Sącz. Klub ma ambitne plany awansu, „Dymek”, z prawie 130 występami w Ekstraklasie ma być ostoją defensywy. W rozmowie zawodnik wspomina czasy gry w Wodzisławiu,tłumaczy postawę Sandecji oraz opowiada co nieco o swojej rodzinie.


  "Dymek" jeszcze w barwach Odry Wodzisław Fot: CYFRA SPORT

Dlaczego Sandecja gra zdecydowanie poniżej oczekiwań?

Gdybyśmy wiedzieli co jest przyczyną naszych porażek pewnie szybko problem zostałby rozwiązany. Jesteśmy dobrze przygotowani, posiadamy mocną i wyrównaną kadrę, dlatego patrzymy w przyszłość z optymizmem.

Przychodził Pan do Sącza jako ligowiec „pełną gębą”. Prócz Pana w sądeckim klubie gra jeszcze  kilku innych doświadczonych piłkarzy.Tymczasem niedawno polegliście w Pucharze Polski z… 3-ligowcem! Większość piłkarzy Gryfa to bardzo młodzi zawodnicy…

Po porażce z 3-ligowcem nie można w żaden sposób się wytłumaczyć! Dlatego nie będę próbował. Powiem tylko tyle, że staraliśmy się wygrać to spotkanie grając z pełnym zaangażowaniem.

Co zrobić aby poprawić grę? Mówi się, że piłkarzom potrzebny jest wstrząs...

Najłatwiej zrobić wstrząs, wyrzucić trenera, zamrozić wynagrodzenia i straszyć. Ale to  nie jest dobra droga.Mamy za sobą kilka kolejek, które nie były dobre w naszym wykonaniu, ale przed sobą jeszcze prawie 30 rozdań. Wydaje mi się, że spokój i pełne zaufanie powinny dać przełamanie!

W 5 kolejkach ligowych zdobyliście 4 punkty. Nie oszukujmy się, Sandecja już chyba nie walczy o Ekstraklasę, co zapowiadano przed sezonem.

Bardzo trudno, co widać po tym sezonie gra się z presją odniesienia sukcesu czyli awansu. Sandecja w poprzednich, udanych sezonach tej presji nie miała, teraz musi się z nią zmagać.

W 5. kolejce graliście spotkanie w Szczecinie z tamtejszą Pogonią. Jak się Pan czuł gdy znów wybiegł na stadion przy Karłowicza, ale w innych barwach? „Portowcy” to przecież Pana poprzedni klub… 

Bardzo miło wrócić do ludzi z którymi przebywało się przez cały rok.Pozostało tam wielu zawodników i ludzi związanych z drużyną, których szanuję i bardzo lubię. Zależało mi na naszej wygranej w tym meczu ze względu na sytuację w tabeli. Niestety, nie udało się choć w ostatniej minucie strzeliliśmy prawidłowo bramkę której arbiter… nie uznał.

Odra, w której Pan grał mimo, że w sezonie 2009/2010 na półmetku zajmowała ostatnie miejsce przeprowadziła spektakularne transfery. Onyszko, Cantoro, Brasilia, w Wodzisławiu miał również występować były gracz AC Milan! Wszystko ładnie, ale i tak nie udało się utrzymać.

Transfery miały dać utrzymanie. Potrzebni byli ludzie z doświadczeniem i tacy dołączyli do zespołu. Sytuacja po 1. rundzie była dramatyczna, ciężko jest w takiej atmosferze o dobry wynik. Walczyliśmy do końca i tak naprawdę to zabrakło tylko jednego zwycięstwa, tego ze Śląskiem Wrocław u siebie.

Obecnie wchodząc na oficjalną stronę Odry kibic patrzy i… nic. Jedynie napis „Wkrótce wracamy”.

Smutno się patrzy na rzeczy które wydarzyły się po spadku, ale nie może być tak, że po degradacji rozpada się drużyna, sponsoring i cały klub!

Co do Odry.Kojarzy Pan już hasło „z Ekstraklasy do C-klasy”?

Tak. To już niestety rzeczywistość.

To właśnie w Odrze grało się Panu najlepiej. Regularne występy, 5 bramek w lidze...

Odra dała mi szansę na zaistnienie w piłkarskiej elicie, dlatego będę zawsze miło wspominał te lata. Niestety, życie pisze różne scenariusze i czasu nie da się cofnąć. Żyję dalej, gram, cieszę się, że mam wspaniałą żonę, Anetę i cudowną córeczkę, Natalię z którymi wędrujemy po Polsce. Teraz czekam na sukcesy.

Rodzina jest dla Pana najważniejsza…

To prawda. Ona daje mi siłę i wspiera w trudnych momentach, cieszy się w dobrych. Praktycznie cały wolny czas jesteśmy razem i tak już od 8 lat.

Nowy Sącz jest chyba ciekawszym miejscem niż szary Wodzisław?

Miasto jest bardzo ładnie usytuowane. Blisko stąd do Zakopanego czy Krynicy-Zdrój.Staramy się wiele zwiedzać. Byliśmy m.in. w kopalni soli w Wieliczce i Bochni czy Zakopanem. Spędzamy tutaj miło wolny czas, ale wiadomo, jestem tu po to żeby grać!

Jakich czynności nie lubi Pan robić w domu? Gotowanie, pranie a może odkurzanie i dlaczego?

Nie gotuję bo Aneta jest niesamowita w kuchni! Mogę jeść i jeść te rzeczy,które ona przyrządzi. Ja pomagam sprzątać, choć ograniczam się jedynie do odkurzania. Prania nie dotykam bo wiadomo, można pomieszać ciuchy i awantura gotowa.

Piłkarze są pod ciągłym obstrzałem mediów, dziennikarze lubią czasami dopiec zawodnikom. Ma Pan może jakieś niemiłe wspomnienia/przygody z dziennikarzami, jeśli tak jakie?

Taki zawód sobie wybraliśmy także musimy umieć z ta presją żyć. Ludzie mają większe dramaty od nas i żyją, choć nierzadko nie mają co do garnka włożyć.Jakoś nigdy nie popadłem w konflikt z dziennikarzami, mają swoją pracę i starają się pracować jak najlepiej. Lubię dziennikarzy dobrze przygotowanych merytorycznie i z powołaniem.

Cecha, której nie lubi Pan u ludzi?

Nie lubię tych, którzy wywyższają się nad innymi tylko dlatego, że są lepiej sytuowani.

Cecha, której nie lubi Pan u siebie?

Nie jestem zbyt stanowczy.

Czego żałuje Pan w swojej karierze, a z czego jest dumny?        

Żałuję, ze nigdy nie osiągnąłem sukcesu pod postacią awansu czy mistrzostwa. Przykro mi jest również z tego, że spadłem z klubem w którym bylem tyle lat. Cieszę się za to, że przez kilka lat rywalizowałem z wieloma dobrymi piłkarzami. Mam jeszcze kilka lat gry przed sobą i wierzę, że osiągnę któryś z wielkich celów.


Tekst został opublikowany w tygodniku "Tylko Piłka".

  



 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Cmentarz w Kobylance. Połowa października 2021

Z aparatem. W przeddzień Wszystkich Świętych - wizyta na cmentarzu w Gorlicach 28/10/2024

Filmy na Halloween - moja TOP 10 horrorów