Szurek o Ekstraklasie - cz. 2: Sikorski, Lechia vs Wisła i inne
Po każdej kolejce ligowej naszej rodzimej Ekstraklasy postaram się skomentować na łamach Wiadomosci24.pl jedno bądź kilka spotkań. Zapraszam zatem do śledzenia cyklu „Szurek o Ekstraklasie”. Dzisiaj m.in. o meczu Lechii z Wisłą czy GKS-u z Polonią.
Ileż można?
"Oj Danielu, Danielu. Zejdź do szatni, weź prysznic, spokojnie się przebierz i znajdź sobie inne zajęcie niż kopanie piłki. Kolekcjonowanie dzieł sztuk czy zakup sztabek złota z mennicy polskiej to bardzo dobre inwestycje na przyszłość, niepewną jak dla Ciebie. Może być też coś bardziej przyziemnego jak chodzenie po galeriach handlowych i zakupy liczone na tony. A co tam, stać Cię, a żyje się raz.
Masz chłopaku 24 lata, kilkanaście spotkań ligowych w tym sezonie, jesteś napastnikiem, na twoje konto co miesiąc bardzo regularnie wpływa kilkadziesiąt tysięcy złotych i ...nie strzeliłeś jeszcze żadnej bramki w tym sezonie! (Przypomnę, że mamy rundę wiosenną już w fazie dość zaawansowanej). Za co w takim razie otrzymujesz wypłatę?".
Mowa o Danielu Sikorskim, "supersnajperze" aspirującej do mistrzostwa Polonii Warszawa, która tym razem przegrała z przeciętnym GKS-em Bełchatów 1:2. Mogła chociaż zremisować, ale powyższy superbohater stojąc niemal w bramce (no właśnie) nie potrafił skierować piłki do wspomnianej, a jakże! "O Boże" - zakrzyknęli komentatorzy tego spotkania, którzy - jako świadkowie tejże sytuacji - niewątpliwie byli w szoku. Byłem w tym stanie i ja, może jednak Sikorski jest altruistą? Nie chciał skrzywdzić bełchatowian, bo i tak mają niewiele punktów? W sumie to powątpiewam.
Wiem, że najłatwiej jest z kogoś szydzić i wypisywać mądrości nie wiadomo jakie. Nie o to jednak chodzi. Chciałem tylko zwrócić uwagę na fakt, że jeśli relatywnie młody napastnik, który parę lat temu po zdobytym golu całował herb wielkiego Bayernu Monachium - co prawda rezerw ale herb się zgadza - zapomniał jak się strzela gole (zero trafień w tym sezonie, a gra często) to powinien wziąć się w garść, okazać swoje rozsierdzenie i zakomunikować całemu światu: "Idę do Młodej Ekstraklasy, tam mam zamiar się odbudować. Zacznę strzelać to wrócę do pierwszego składu, nie chcę Drodzy kibice denerwować Was swoją chaotyczną grą i rażącą nieskutecznością oraz zabierać miejsca innym zawodnikom". To by było coś ekstremistycznego, ale z pewnością zostałoby przyjęte ze zrozumieniem. Chłop z jajami to u nas cały czas cenny towar. A tak, "Sikor" kopie się po głowie i za niedługo zakopie się na śmierć. Szkoda chłopaka i szkoda tych, którzy są tego świadkami.
Przebudzenie zmarłego
Cieszę się, że wreszcie ktoś wziął się porządnie za nie oddychającą od dłuższego czasu Wisłę. Rewolucji w mistrzu Polski jak zapowiedział nowy trener "Białej Gwiazdy" nie było, chociaż... ta wygrała pierwszy raz w tym roku (gratki!) i rozpoczęła mecz dwoma napastnikami co baaardzo mnie ucieszyło. Ostatni raz tak "skomplikowany" i "bardzo nieodpowiedzialny" według wielu podpowiadaczy zabieg wykonał w Krakowie jakieś półtora roku temu Kasperczak. Nie skończyło się to dobrze, ale "kto nie ryzykuje, ten nie je kawioru". Probierz pokazał charakter i dobrze na tym wyszedł. Za Moskala aż ściskało w gardle, gdy patrzyło się jak Biton wygrzewa ławę. Wisła była najpotężniejsza oraz grała najpiękniej mając dwóch atakujących na boisku równocześnie. Żuraw-Franek, czy Żuraw-Kuźba to najlepsze tego przykłady.
Moim skromnym "nieprofesjonalnym" zdaniem wspomniany Izraelczyk grając w ataku razem z Genkovem ma szansę by pokazać to co potrafi najlepiej czyli masowo zdobywać bramki i wyprowadzić krakowian na czoło grupy trzymającej władzę w polskiej lidze. "Gienek" również.
Dziwię się czemu tak mocno na grę Wisły jednym napastnikiem upierali się Maaskant z Moskalem? Wystarczyło przecież popatrzeć na męczącą siebie oraz innych drużynę z Krakowa czy poczytać komentarze kibiców, którzy wręcz błagali o grę dwoma atakującymi, by mieć stos przemyśleń. Wisła od zawsze słynęła z ofensywnej piłki i tak powinno być, i teraz, za 10 oraz 55 lat również.
Pozostałe
Chciałem również wspomnieć o Cracovii, która mimo nowych strojów wyprodukowanych przez Nike'a nie sunie z wdziękiem łyżwiarza w górę tabeli. Przeciwnie, robi to niezgrabnie i wespół z ambitnym ŁKS-em wyleguje się na tafli czytaj: dnie ligowej tabeli albo górze ekstraklasowego niebytu. Mimo niezłego personalnie składu, ładnego stadionu, wiernych kibiców, stabilnej sytuacji w klubowej kasie "Pasy" nie grają nic, lub jeśli już grają to piach. To oczywiście to samo. Dni Darka Pasieki są policzone, a szkoda, bo to mądry człowiek i szkoleniowiec, który posiada potencjał, niewykorzystany potencjał.
Dziś, jeśli nie znajdę sobie innej ligi, zasiądę pewnie do obejrzenia pojedynku Widzewa ze Śląskiem i oczywiście - nie jestem antyfanem wrocławian - życzę zwycięstwa gospodarzom. Śląsk nie powinien zająć miejsca premiowanego grą w Lidze Europy z prostego względu. Z tym szkoleniowcem nie nadaje się nawet do futbolowego przedsionka Starego Kontynentu. Jestem pamiętliwy za co przepraszam, ale spotkanie podopiecznych szanownego pana Oresta Lenczyka z Legią pokazało miałkość jego drużyny. A po co męczyć swoją grą ludzi w Europie, jak można tylko w kraju? Jak dla mnie to i tak zbyt dużo.
Ileż można?
"Oj Danielu, Danielu. Zejdź do szatni, weź prysznic, spokojnie się przebierz i znajdź sobie inne zajęcie niż kopanie piłki. Kolekcjonowanie dzieł sztuk czy zakup sztabek złota z mennicy polskiej to bardzo dobre inwestycje na przyszłość, niepewną jak dla Ciebie. Może być też coś bardziej przyziemnego jak chodzenie po galeriach handlowych i zakupy liczone na tony. A co tam, stać Cię, a żyje się raz.
Masz chłopaku 24 lata, kilkanaście spotkań ligowych w tym sezonie, jesteś napastnikiem, na twoje konto co miesiąc bardzo regularnie wpływa kilkadziesiąt tysięcy złotych i ...nie strzeliłeś jeszcze żadnej bramki w tym sezonie! (Przypomnę, że mamy rundę wiosenną już w fazie dość zaawansowanej). Za co w takim razie otrzymujesz wypłatę?".
Mowa o Danielu Sikorskim, "supersnajperze" aspirującej do mistrzostwa Polonii Warszawa, która tym razem przegrała z przeciętnym GKS-em Bełchatów 1:2. Mogła chociaż zremisować, ale powyższy superbohater stojąc niemal w bramce (no właśnie) nie potrafił skierować piłki do wspomnianej, a jakże! "O Boże" - zakrzyknęli komentatorzy tego spotkania, którzy - jako świadkowie tejże sytuacji - niewątpliwie byli w szoku. Byłem w tym stanie i ja, może jednak Sikorski jest altruistą? Nie chciał skrzywdzić bełchatowian, bo i tak mają niewiele punktów? W sumie to powątpiewam.
Wiem, że najłatwiej jest z kogoś szydzić i wypisywać mądrości nie wiadomo jakie. Nie o to jednak chodzi. Chciałem tylko zwrócić uwagę na fakt, że jeśli relatywnie młody napastnik, który parę lat temu po zdobytym golu całował herb wielkiego Bayernu Monachium - co prawda rezerw ale herb się zgadza - zapomniał jak się strzela gole (zero trafień w tym sezonie, a gra często) to powinien wziąć się w garść, okazać swoje rozsierdzenie i zakomunikować całemu światu: "Idę do Młodej Ekstraklasy, tam mam zamiar się odbudować. Zacznę strzelać to wrócę do pierwszego składu, nie chcę Drodzy kibice denerwować Was swoją chaotyczną grą i rażącą nieskutecznością oraz zabierać miejsca innym zawodnikom". To by było coś ekstremistycznego, ale z pewnością zostałoby przyjęte ze zrozumieniem. Chłop z jajami to u nas cały czas cenny towar. A tak, "Sikor" kopie się po głowie i za niedługo zakopie się na śmierć. Szkoda chłopaka i szkoda tych, którzy są tego świadkami.
Przebudzenie zmarłego
Cieszę się, że wreszcie ktoś wziął się porządnie za nie oddychającą od dłuższego czasu Wisłę. Rewolucji w mistrzu Polski jak zapowiedział nowy trener "Białej Gwiazdy" nie było, chociaż... ta wygrała pierwszy raz w tym roku (gratki!) i rozpoczęła mecz dwoma napastnikami co baaardzo mnie ucieszyło. Ostatni raz tak "skomplikowany" i "bardzo nieodpowiedzialny" według wielu podpowiadaczy zabieg wykonał w Krakowie jakieś półtora roku temu Kasperczak. Nie skończyło się to dobrze, ale "kto nie ryzykuje, ten nie je kawioru". Probierz pokazał charakter i dobrze na tym wyszedł. Za Moskala aż ściskało w gardle, gdy patrzyło się jak Biton wygrzewa ławę. Wisła była najpotężniejsza oraz grała najpiękniej mając dwóch atakujących na boisku równocześnie. Żuraw-Franek, czy Żuraw-Kuźba to najlepsze tego przykłady.
Moim skromnym "nieprofesjonalnym" zdaniem wspomniany Izraelczyk grając w ataku razem z Genkovem ma szansę by pokazać to co potrafi najlepiej czyli masowo zdobywać bramki i wyprowadzić krakowian na czoło grupy trzymającej władzę w polskiej lidze. "Gienek" również.
Dziwię się czemu tak mocno na grę Wisły jednym napastnikiem upierali się Maaskant z Moskalem? Wystarczyło przecież popatrzeć na męczącą siebie oraz innych drużynę z Krakowa czy poczytać komentarze kibiców, którzy wręcz błagali o grę dwoma atakującymi, by mieć stos przemyśleń. Wisła od zawsze słynęła z ofensywnej piłki i tak powinno być, i teraz, za 10 oraz 55 lat również.
Pozostałe
Chciałem również wspomnieć o Cracovii, która mimo nowych strojów wyprodukowanych przez Nike'a nie sunie z wdziękiem łyżwiarza w górę tabeli. Przeciwnie, robi to niezgrabnie i wespół z ambitnym ŁKS-em wyleguje się na tafli czytaj: dnie ligowej tabeli albo górze ekstraklasowego niebytu. Mimo niezłego personalnie składu, ładnego stadionu, wiernych kibiców, stabilnej sytuacji w klubowej kasie "Pasy" nie grają nic, lub jeśli już grają to piach. To oczywiście to samo. Dni Darka Pasieki są policzone, a szkoda, bo to mądry człowiek i szkoleniowiec, który posiada potencjał, niewykorzystany potencjał.
Dziś, jeśli nie znajdę sobie innej ligi, zasiądę pewnie do obejrzenia pojedynku Widzewa ze Śląskiem i oczywiście - nie jestem antyfanem wrocławian - życzę zwycięstwa gospodarzom. Śląsk nie powinien zająć miejsca premiowanego grą w Lidze Europy z prostego względu. Z tym szkoleniowcem nie nadaje się nawet do futbolowego przedsionka Starego Kontynentu. Jestem pamiętliwy za co przepraszam, ale spotkanie podopiecznych szanownego pana Oresta Lenczyka z Legią pokazało miałkość jego drużyny. A po co męczyć swoją grą ludzi w Europie, jak można tylko w kraju? Jak dla mnie to i tak zbyt dużo.
Komentarze
Prześlij komentarz