Spłonął autobus gorlickiego przewoźnika. Właściciel: Zdarza się [Wideo]
Była sobota 31 stycznia. Około godz. 14:00 autobus gorlickiej firmy przewozowej z niebieskim logiem, jechał w kierunku Gorlic. Nagle, przejeżdżając obwodnicą Bochni, maszyna stanęła w płomieniach.
Zobacz materiał wideo na You Tube
Przyczyną pożaru była poważna awaria silnika. Na szczęście w pojeździe nie było pasażerów, a kierowca zdążył bezpiecznie opuścić kabinę, nim strawiły ją płomienie i gęste kłęby trującego dymu. Jak udało nam się dowiedzieć, maszyna wracała z naprawy i kierowała się do bazy firmy zlokalizowanej w mieście nad Ropą. Po kilku minutach na miejscu pojawiła się policja.
- Zabezpieczyliśmy miejsce zdarzenia. Ruch został chwilowo zablokowany. Z relacji kierowcy i świadków zdarzenia wynika, że z komory silnika zaczął wydobywać się dym. Po chwili zamiast dymu zaczął już buchać ogień, który błyskawicznie rozprzestrzenił się po całym pojeździe – poinformował mł. asp. Łukasz Ostręga rzecznik prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Bochni.
Jak dodał rzecznik, całe szczęście, że w autobusie nie podróżowało więcej osób bowiem nie wiadomo, jak w takich okolicznościach przebiegałaby cała akcja ratunkowa. – Wnętrze autobusu to cała masa łatwopalnych materiałów. Gdyby był pełny, mogło być bardzo źle – wyjaśnił.
Rzecznik zdradził, że kierowca był trzeźwy, pojazd posiadał ważne ubezpieczenie i przegląd techniczny więc nie będą wyciągane żadne konsekwencje wobec firmy. – Ten wypadek traktujemy jako usterkę i zdarzenie losowe. Uszkodzeniu uległa asfaltowa nawierzchnia drogi krajowej, ale jest szansa na to, że te zniszczenia pokryje ubezpieczyciel.
Prócz policjantów na miejsce wypadku błyskawicznie dotarli strażacy z miejscowej KP PSP, którzy zdołali opanować sytuację i uratować tym samym pojazd przed całkowitym spaleniem.
Kamil Wojtarowicz właściciel firmy przewozowej w rozmowie z naszym portalem miał wytłumaczenie zaistniałej sytuacji.
- To pierwszy raz gdy spłonął nam autokar jednak wykonując aż tak wielką ilość kursów, taka sytuacja może się zdarzyć. Jesteśmy największym przewoźnikiem w regionie. Autobus jechał w asyście serwisanta naszej firmy. Co ciekawe wracał z naprawy ale z innym defektem – nie krył Wojtarowicz.
Na pytanie co by było gdyby w pojeździe znajdowali się pasażerowie, nasz rozmówca nieco się obruszył.
- Nie ma co gdybać zatem w ogóle nie gdybamy i nie dopuszczamy do sytuacji gdy autobus jest niesprawny, a wiezie pasażerów – przyznał.
Dowiedzieliśmy się również, że maszyna, mówiąc kolokwialnie, trafi do pieca, zaś kierowca bardzo przeżywa jej stratę.
- Nasz pracownik jest zrozpaczony. Był bowiem jedynym opiekunem tego autokaru. Dbał o niego, zwykle jeździł nim na trasie Gorlice-Tarnów-Kraków. Cóż, będzie musiał przenieść się do innego autobusu, który sprowadzimy w miejsce tego – zakończył właściciel firmy.
Warto wiedzieć, że uszkodzona maszyna miała osiem lat i została sprowadzona z Niemiec.
- Powinni zmienić mechaników... wiecznie coś naprawiają i wiecznie nic nie zrobione jak być powinno... – pisze jeden z internautów. A drugi dodaje, że to chyba nie pierwsza taka usterka gorlickiej firmy przewozowej.
Remigiusz Szurek
Fot. czasbochenski.pl; the out
TEKST UKAZAŁ SIĘ RÓWNIEŻ NA ŁAMACH PORTALU SĄDECZANIN.INFO
Komentarze
Prześlij komentarz