Właściciel gorlickiej telewizji: „Mogliśmy przenieść się do Warszawy, ale po co?”
Rozmawiamy z Maciejem Trybusem, właścicielem Regionalnej Telewizji Gorlickiej.
Na początku września br. świętowaliście jubileusz 10-lecia powstania RTvG. Można powiedzieć, że czas mija szybko?
- Tak, to prawda. 10 lat minęło jak okiem mrugnąć, ale był to czas ciężkiej pracy. Postawiliśmy na profesjonalizm więc można sobie wyobrazić, że budując od podstaw, nasze działania wymagały wiele wyrzeczeń. Nie żałuję, bo dziś dysponujemy profesjonalnym zapleczem, mamy własne studia telewizyjne, studio audio, nadajemy w sieciach kablowych jak również poprzez internet w jakości HD. Budowa telewizji od podstaw to nie tylko technika, ale również kadra, która wyszkolona została w RTVG. Co roku uczelnie wysyłają do nas studentów na praktyki, co potwierdza, że te nasze działania idą w dobrym kierunku.
Z czego, przez te dziesięć lat prosperowania, jest Pan najbardziej dumny?
- Przede wszystkim z kapitału ludzkiego. Nawet najbardziej wyposażone media, bez ludzi niewiele mogą, ale niewątpliwie zaplecze jakie posiadamy także jest czymś wspaniałym. Obecnie możemy realizować transmisje bezpośrednie do własnych sieci kablowych za pośrednictwem łącza satelitarnego tzw. Mini SNG, ale również poprzez łącza światłowodowe w tym streaming do internetu. Dysponujemy kilkoma profesjonalnymi kamerami w tym dronem z możliwością bezpośredniej transmisji w jakości HD. To wszystko cieszy bo jest wizytówką naszego regionu, nie tylko w powiecie gorlickim, ale również w Polsce. Nasza telewizja retransmituje program w około 55 sieciach kablowych w Polsce. To mocna platforma promocji regionu.
Niedawno odbywały się wybory. Proszę zdradzić czy z obecną władzą jest szansa na owocną współpracę?
- Niewątpliwym atutem naszej telewizji jest fakt, że jesteśmy niezależni. Ważne by władza nie uzależniała współpracy od kierunkowości informacji - tak bym to ujął. Wyznajemy zasadę, która jest naszym mottem od samego początku. „Każdy ma prawo do swoich poglądów a prawda obroni się sama pod warunkiem, że nie zamyka się jej ust”. Może dziś na tym cierpimy, ale na pewno warto być uczciwym i nie koniunkturalnym. Byłem zdziwiony i to bardzo gdy przy końcu kampanii wyborczej na konferencjach PiS nagle pojawiali się dziennikarze portali i innych mediów , które jak do tej pory trzymały jedyną i słuszną linię urzędującej władzy. Nasza telewizja bez względu na to kto rządzi, pokazuje wszystkie strony. Owszem, nie narzucamy się tam gdzie nas nie chcą. Podczas naszego jubileuszu minister Andrzej Czerwiński powiedział, że jesteśmy wzorem dziennikarstwa, bo nigdy się nie sprzedaliśmy. Te słowa potwierdzili dziś rządzący politycy opozycji.
Piszą o Was pisma branżowe w całej Polsce. Chwalą za nowoczesne technologie i wielkie możliwości. Takiego studia zazdroszczą Wam ponoć nawet w Warszawie… Padały też propozycje przeprowadzki do stolicy. Nie zgodził się Pan.
- Tak to prawda. Wiele mówi się o nas w branży. Zawsze starałem się działać na najwyższym poziomie. Nie uznaję kompromisów, stąd dziś RTVG cieszy się dobrą opinią. Co do propozycji, było ich kilka, by przenieść telewizję do większych aglomeracji, nawet do tej stolicy. W czerwcu odwiedził mnie Michał Lisiecki, właściciel gazety Wprost i Do Rzeczy, który zaproponował przeniesienie telewizji do Warszawy. Do transferu nie doszło, ponieważ telewizja powstała z myślą działania w naszym regionie. Przeniesienie to nowe koncesje, ale też przeprowadzka, że nie wspomnę o rozłące z rodzinami. Pieniądze to nie wszystko, choć są bardzo ważne i nie zbywa ich nam, zwłaszcza w ostatnich latach. Mam nadzieję, że uda się nam tu rozkręcić i działać dla dobra naszego regionu.
RTvG jest dostępna w sieci kablowej oraz w Internecie. Ilu pracowników zatrudnia Pan w tej chwili?
- Tak, jesteśmy dostępni w naszym regionie czyli na terenie Gorlic, Jasła, ale również w prawie 55 sieciach kablowych w Polsce. Mamy też serwis internetowy. Obecnie nasza redakcja jest bardzo okrojona. W zeszłym roku zmarł nasz wieloletni producent (Edward Wresiło – przyp. red.) a sytuacja ekonomiczna zmusiła do zmniejszenia zatrudnienia.
Jak oceniłby Pan bieżącą sytuację Waszej telewizji? Czy takie miasto jak Gorlice, nie jest dla Was przypadkiem zbyt ciasne?
- Józef Piłsudzki powiedział kiedyś „ Za biedni jesteśmy, by brać byle co”. Fenomenem naszej telewizji jest to, że mimo wysokiej jakości, ceny naszych usług są bardzo przystępne. Owszem dziś słyszy się głosy, że są tańsze telewizje wskazując na portale nazywające się telewizjami. RTVG przede wszystkim jest telewizją, która posiada koncesje i nadaje w sieciach kablowych. Internet jest dla nas tylko dodatkiem.
Po ostatnich wyborach dziwi nas zachowanie niektórych samorządów zwłaszcza burmistrza Gorlic, który założył sobie własną telewizję internetową. Co niektórzy twierdzą, że to coś na wzór TV Wilkowyje z serialu Ranczo. Moim zdaniem to sztuczne oszczędności, bo portal internetowy to nie telewizja. Gorlice to nie Las Vegas słynące z rozrywek. Jedną z największych jest telewizja, która dostarcza informacji z miasta i regionu, a co za tym idzie, dla wielu mieszkańców jest największą rozrywką. Dziś nowy burmistrz uznał, że to jest niepotrzebne. Takie jego prawo. Czy miał rację przekona się na pewno za trzy lata. Wielu rozgoryczonych mieszkańców zgłaszało się do nas z zapytaniem dlaczego program jest okrojony. Dziś, gdyby nie garstka przedsiębiorców, którym dobro miasta leży na sercu, program pewnie nie byłby realizowany lub jeśli już, to byłby bardzo okrojony. RTVG spaja kulturę, sport, edukację. Wiele imprez realizowanych w naszym regionie, niejednokrotnie przez pasjonatów, mogło się przebić do większej publiczności.
Sytuacja telewizji nie jest zła, realizujemy inne zadania związane z zarabianiem a więc materiały zlecone typu filmy promocyjne itp. dla zewnętrznych podmiotów. Niestety taka działalność nas absorbuje i ogranicza w działaniach telewizji.
Czy to prawda, że RTVG kręci wesela ?
- (śmiech) Żadna praca nie hańbi. Wprowadzamy na rynek nową usługę związaną z usługami filmowania wesel.
Na czym to polega?
- Jak Pan wie, mamy bardzo rozbudowane zaplecze. Realizujemy rejestrację imprez, w tym wesel z największą jakością obrazu i dźwięku. Posiadamy zaplecze studyjne i doświadczenie w realizacji nagrań audio. Wesele zrealizowane wielkamerowo z profesjonalnym dźwiękiem, ale też z użyciem zdjęć lotniczych przy pomocy drona, to niezatarte wspomnienie, które mało kto realizuje, bo wymaga zaplecza umiejętności. My to mamy, więc dlaczego tego nie robić? Musimy przetrwać trudny okres i poczekać na lepsze czasy.
Jakie ma Pan plany związane z rozwojem z telewizji?
- Chciałbym zrobić telewizję o większym zasięgu. Gdyby udało się wciągnąć sądeckie kablówki można by wykorzystać nasze zaplecze i zrobić ponadregionalny program.
Czy to się uda? Zobaczymy, ale już wielu ludzi z Nowego Sącza dostrzega nasze możliwości i zaczynamy współpracować. Mam bardzo dobrego grafika z Nowego Sącza. Ostatnio, będąc na targach sprzętu telewizyjnego, zaskoczyliśmy amerykańskiego producenta sprzętu projektami graficznymi. To dobrze. Widzę potencjał w Nowym Sączu. Ten region zawsze się rozwijał, co widać po wielu największych krajowych przedsiębiorstwach usytuowanych właśnie tam. Szkoda, że Gorlice, które są bliskie sercu, moim zdaniem, tak naprawdę się zwijają. To tutaj jest jedyna rafineria na świecie, a dziś hula po niej wiatr. Jak ktoś chce coś zrobić, to opuszcza dom. Choć muszę też przyznać, że byłbym nieuczciwy gdybym nie zauważał pozytywów. Cieszy to, że są gminy jak Bobowa czy Uście Gorlickie. Tam próbują działać.
Redaktor naczelną stacji jest od początku istnienia Yvetta Walecka. To, można już chyba powiedzieć, dziennikarska wizytówka Gorlic?
- To miłe co Pan mówi. Istotnie Pani Yvetta Walecka to osoba bardzo profesjonalna i dobra dziennikarka, ale też człowiek o wielkim sercu. Zorganizowała wiele akcji charytatywnych. Jestem z niej bardzo dumny, ale chcę powiedzieć, że wszyscy współpracujący z RTVG to bardzo profesjonalni i oddani ludzie, dlatego też to przeważyło, że nie przeniosłem telewizji z Gorlic. Warto czasem postawić na ludzi a nie tylko na zyski, które można wypracować nawet w mieście nad Ropą. Nasz team to taka mała rodzina. Lubimy się spotykać od czasu do czasu. Jeden za drugim - to największa wartość tej telewizji.
Czego życzyć RTvG w najbliższych latach?
- Zdrowia i Bożego błogosławieństwa w pracy.
Rozmawiał Remigiusz Szurek
Fot. (RSZ)
Komentarze
Prześlij komentarz