Nocne mary Małopolski
Czytam właśnie cz. II Dziadów Adama Mickiewicza. Ciekawią mnie takie klimaty. Zważywszy na to, że przed nami Wszystkich Świętych, zachęcam i Was Drodzy Czytelnicy, byście poczuli klimat tego święta już dziś, czytając poniższy tekst. G dy tylko kończyło się lato, a dni robiły się krótsze, w domach pod wieczór stawało się gwarno. Za oknem hulał wiatr, w izbie posprzątano i napalono, więc by ciekawie spędzić czas, osoba najstarsza i najbardziej doświadczona zaczynała opowieść… Nadchodzą długie zimowe wieczory, zmierzcha wnet popołudniu, a trudno znowu zaraz z kurami spać się położyć, bo nocy długiej człowiek nie prześpi. Więc po oporządzeniu bydła i koni, po spożyciu wieczerzy jeszcze gospodarz coś tam struże, naprawiając jakieś narzędzia gospodarskie, jakiś sprzęt domowy albo z fajeczką siedzi na ławce koło pieca, a kobiety znowu groch i bób łuszczą, pierze skubią lub jeszcze tu i ówdzie przędą len szary. Przy tem gadu, gadu rozmawia się o tem i owem, aż któraś z kobiet zacznie opowiadać...