Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2013

Jesienny majestat część 2

Obraz
Jeśli ktoś nie czytał o to część 1 . Poniżej dokończenie. Część 2. Fot. autor Czytając poniższe słowa, warto zobaczyć również "część pierwszą tego tekstu". „Ciemno wszędzie, głucho wszędzie”. Jesień to listopad. Dzień Wszystkich Świętych. Magia. Moc przemyśleń. Głębia myśli. Zaduma ale bez sztucznej kreacji. Reżyser został w domu. Szczera, płynąca prosto z duszy. „Dziady” Mickiewicza strona po stronie. Części II i IV. Legendy o duchach opowiadane w wąskim gronie. „Opowieści upiorne z ziemi gorlickiej – kto chce, niech wierzy”. Budowanie klimatu. Również muzyka („ Wspomnienie ” genialnego Niemena, puls listopada, szczególnie śpiew chóru i  dźwięk doniosłych organów wspaniale wpasowujących się w ten mglisty czas;  w zamyśle letni lecz nostalgiczny „ Sealed with a Kiss ” Jasona Donovana jakże brzmiący listopadem; hipnotyczny „ The Model ” zespołu Kraftwerk). Listopad i jego święto to moje prywatne, zabite dechami katharsis, odgrywane co roku niczym wybitny spektakl teatralny. ...

Jesienny majestat część 1

Obraz
Jesień to czas, gdy zdecydowanie czuję i widzę więcej. Niczym Fokus w utworze " Jestem Bogiem ". Oto dowód. Grupując pory roku pod względem pierwiastka „naj”, na pierwszym miejscu zdecydowanie i bezapelacyjnie razy sto dwa, stawiam na jesień. To już moja dwudziesta piąta, której mam okazję posmakować. Nie przymierzając kocham ją niczym Czesław Niemen Warszawę , bądź niegdyś Doda Nergala. Tekst w zamyśle ma być odebrany i żywię nadzieję – jest – jako bezpretensjonalny w stylu introspekcji. Prawda jest najpiękniejsza. Fot. autor Już we wrześniu nozdrza napełniają się nim z dnia na dzień. Zapach. Coraz silniejsza woń suchych liści miesza w głowie niczym pobudzający do życia narkotyk. Jeszcze niedawno żywo i zielono budowały one letni pejzaż. Oko widzi połyskujące eleganckim brązem kasztany. Meble kalwaryjskie lub coś na ich kształt. Grzyby najlepiej zbiera się rankiem. Trawa zmienia się w jedyny swego rodzaju dywan nierzadko pokryty już siwym szronem. Dla niektórych pewnie już j...

Polska? Anglia!!!

Obraz
Nie rozumiem po co tak ściemniać. Kłamać. Kręcić. Zgrywać się. Robić z siebie idiotę. Wmawiać kibicom, że to co jest czarne, tak naprawdę jest turkusowe. „Jedziemy do Anglii po remis”. „Możliwe, że po coś więcej” - ciekawe po co? „Jedziemy powalczyć”. To miks buńczucznych wypowiedzi naszych kadrowiczów przed batalią z „Synami Albionu”. Pustych wypowiedzi. 30 lat minęło i... nic! Dalej żyjemy historią. Zamierzchłą ale piękną/Fot. PAP Rzeczywistość okazała się bardziej brutalna niż sceny walki Van Daamma z Tong Po w „Kickboxerze”. Od Anglii byliśmy beznadziejnie gorsi o 2-3 klasy. Na pełnym luzie. Mój tata, z którym miałem okazję oglądać ten mecz, stwierdził, że angielscy piłkarze wcale tak znowu dobrze nie grają i że gdyby przyszło im się zmierzyć z Bayernem Monachium, przegraliby z kretesem. Tata to piłkarski laik ale rację chyba ma, przynajmniej tak pół żartem, pół serio. Polacy rozpaczliwie się bronili, jeszcze rozpaczliwiej atakowali i prócz początkowych minut zgodnie – prócz Szczęs...

W imię pasji *

Obraz
Odkurzony tekst... Fot. archiwum autora Jest zafascynowany Antonim Hyblem, słynnym rzeźbiarzem i malarzem, który tworzył w Ropie. Dobrze trafił. Mieszka kilkadziesiąt metrów od domu wspomnianego artysty. - Ten człowiek zrobił na mnie wielkie wrażenie, znam jego historię, tym bardziej, że moim domem jest obecnie Ropa – wyjaśnia. Ks. Stanisława Porębskiego czyli ropskiego proboszcza (od 15 sierpnia 2010 roku - przyp. red.) odwiedzam na miejscowej plebanii. Jej wnętrza pełne są drewnianych figur, które zdają się obserwować wchodzących tajemniczym wzrokiem. Jak przyznaje jest bardzo zapracowany, ale na kilkunastominutowy wywiad znajdzie czas, lecz zastrzega bym napisał, że nie zabiega o rozgłos, a na rozmowę zgadza się wyjątkowo. Wspomina swoje dzieciństwo i początek przygody z rzeźbiarstwem. – Jako mały chłopiec czułem taką potrzebę, dodatkowo mój tata był stolarzem. Początkowo tworzyłem zwyczajnym scyzorykiem, a nie jak teraz dłutem. Liczył się bardziej sam fakt robienia czegoś, a nie ef...